Strona główna / Artykuły / Asus ROG Zephyrus G15 - Pierwsze wrażenia po 5 latach na Maku

Asus ROG Zephyrus G15 - Pierwsze wrażenia po 5 latach na Maku

Zmieniając MacOSa na Windowsa nie zadawałem sobie pytania czy będzie bolało, ale raczej - jak bardzo. Pierwsze dni z Asusem ROG Zephyrus G15 pokazują jednak, że taka operacja może przebiegać łatwiej niż myślałem.

Przemek Smyrdek

2021-03-10

Na początku krótkie wyjaśnienie - skąd w ogóle potrzeba posiadania sprzętu z Windowsem? Po pierwsze to alternatywa dla konsoli, której ostatecznie decyduję się nie kupować, a po drugie to odświeżone środowisko pracy (zarówno programistycznej jak i tej związanej z produkcją materiałów na Przeprogramowanych).

Szukałem sprzętu, który umożliwi mi łatwe i szybkie uruchamianie Ubuntu, do tego będzie wspierał moje podstawowe narzędzia pracy takie jak DaVinci Resolve czy VS Code, no i będzie również w stanie odpalić jedną czy dwie gry. Miał wyjść mobilny all-in-one.

Będąc praktycznie zdecydowanym na Lenovo Legion 5 i przejście na procesory od AMD czekałem tylko aż na rynku pojawi się odświeżona wersja tego laptopa. Czekałem, czekałem no i czekałbym do dzisiaj, ale nowego Lenovo jeszcze nie ma, za to w polskiej dystrybucji pojawił się ASUS spełniający większość moich założeń - nowy Ryzen, nowa RTX 3080, 32GB RAMu no i więcej niż FullHD. Wyglądało to naprawdę obiecująco, ale czy sprzęt określany jako "gamingowy" spełnił oczekiwania człowieka przyzwyczajonego do ekosystemu Apple?

Zapraszam na pierwsze obserwacje po tygodniu z ASUSem ROG Zephyrus G15.

Nowa estetyka

Powiem szczerze - mam ogromną alergię do wszystkiego co zaczyna się od słowa "gamingowy". Gamingowa klawiatura to zbędne świecidełka, gamingowa podkładka zajmuje połowę biurka, gamingowy fotel to po prostu drogi fotel z kolorowymi wszywkami, a gamingowe laptopy wyglądają w większości jak... no nie wiem, zabawki z AliExpress. Problem polega jednak na tym, że od laptopów gamingowych trudno uciec szukając mobilnego all-in-one - do wyboru są albo ultrabooki ze zintegrowanymi kartami graficznymi (do Excela wystarczy), albo właśnie kolorowe "zabawki" za kilka tysięcy złotych.

Szukając nowego komputera robiłem więc w swojej głowie wirtualny test spotkania - czy będzie mi wstyd wejść z czymś takim na spotkanie biznesowe? Nowy Zephyrus (przynajmniej na zdjęciach) wydawał się ten test przechodzić, jednak musiało upłynąć dobrych kilka minut żebym poczuł, że ten sprzęt faktycznie należy do mnie.

Na szczęście ASUS poszedł po rozum do głowy i w jednym ze swoich flagowych laptopów postanowił wprowadzić stosunkowo spokojny design jak na sprzęt dla określonej grupy odbiorców. Klawiatura podświetlana jest tylko jednym kolorem, ramki ekranu są conajmniej 50% cieńsze niż w MacBooku Pro (nie czuć, że pracujemy aż na 15 calach w QHD), a jedynymi elementami zdradzającymi przeznaczenie laptopa są otwory wentylacji przy ekranie i po bokach (wciąż jednak dość dyskretne). Zmorą laptopów dla graczy są również naklejki i inne szalone oznaczenia, jednak tutaj mamy tylko dwa małe znaczki od AMD i GeForce oraz delikatny kropkowany wzór na tyle obudowy.

Minusy? Dwa - delikatne odgłosy fragmentów plastikowych, o których w aluminiowym MacBooku można zapomnieć, ale również białe podświetlenie białej klawiatury - za dnia idealne do ukrycia przeznaczenia każdego z klawiszy.

Hardware

Oceniając hardware Zephyrusa G15 warto trzy razy zadać sobie pytanie czy na pewno wykorzystasz potencjał tego sprzętu godząc się na jego braki. Stosunek ceny do jakości wyposażenia może bowiem budzić pewne kontrowersje.

Z jednej strony na pokładzie znajdziemy najmocniejszy obecnie mobilny procesor oraz najmocniejszą kartę graficzną, ale nie znajdziemy - uwaga - kamerki internetowej. O ile w kwestii logowania biometrycznego pozostaje wam do dyspozycji czytnik linii papilarnych, to w epoce pracy zdalnej potrzeba zabierania na spotkania zewnętrznej kamerki może się wydawać komiczna.

Nie ukrywam, że plusem wydawał się wspomniany już czytnik, jednak pierwsze dni pokazały, że o jakości z MacBooka Pro można zapomnieć. "Nie udało się rozpoznać twojego odcisku palca" pojawia się na ekranie logowania zdecydowanie zbyt często (patrząc na cenę sprzętu). Pozostaje mieć nadzieje, że kolejne aktualizacje sterowników przyniosą w tej kwestii zmianę na plus.

Na przełamanie minusów warto na pewno wspomnieć o znakomitej klawiaturze, touchpadzie oraz portach, które prawdopodobnie w 2021r. Apple określi jako nowość. Na pokładzie Zephyrusa znajdziemy więc pełnoprawne HDMI, dwa USB-A 3.2, port LAN, dwa USB-C z power delivery, wejście na kartę microSD oraz jacka na mikrofon lub słuchawki. Taka konfiguracja - w przeciwieństwie do MacBooka - może być faktycznie nazwana wersją pro.

Bateria? Po dwóch godzinach przeglądania internetu i pisania tego tekstu wciąż jeszcze przewidywane sześć godzin do podłączenia do ładowarki - jest bardziej niż dobrze, ale to zasługa zarówno jej sporej pojemności, jak i dobrze zarządzającego poborem energii procesora.

Sprzętowo znakomicie wypadają również głośniki, które w mojej wersji nie sprawiają żadnych problemów i grają bardzo dobrze i głośno, jednak mieszane wrażenia znowu pozostawia po sobie ekran. Niby świetna rozdzielczość 2560 x 1440, niby odświeżanie 165Hz, niby 300 nitów jasności, a jednak ciągle mam wrażenie, że z jego profilami kolorów (a mamy ich aż 8) coś jest nie tak. No cóż - tutaj podobnie jak w przypadku czytnika linii papilarnych pozostaje czekać na aktualizację sterowników. Doceniajcie Retiny - tak szybko się sprzedają.

--

UPDATE: Tak jak myślałem, za problemy z ekranem odpowiedzialny był software a nie hardware - po wyłączeniu "smart dodatków" dodaję duży plus za ekran.

Co z tym Windowsem i resztą ekosystemu Apple?

Jako w pełni przekonwertowany wyznawca firmy Apple miałem pewne obawy co do integracji usług i sprzętów tej firmy z nowym ASUSem, ale przynajmniej od początku wiedziałem co mnie czeka. O Apple Pay z poziomu MacBooka możemy zapomnieć, o odblokowaniu Watchem również, o czytaniu i odpisywaniu wiadomości z iPhone'a również, ale... hmm... no dobra - w zasadzie to o większości integracji możemy zapomnieć.

Na szczęście AirPodsy to po prostu słuchawki Bluetooth które można zintegrować z prawie każdym nowym laptopem, a iCloud to usługa, która posiada swoją dedykowaną aplikację również dla Windowsa (zarówno pliki jak i zdjęcia). Integracja iCloud z eksploratorem plików sprawiła, że ciągle mogę korzystać z subskrypcji przestrzeni dyskowej oraz bezproblemowej wymiany plików między telefonem i laptopem, więc cała ta "zdrada" nie jest aż tak bolesna jak mogłoby się wydawać na początku. Jeśli dodatkowo korzystasz z zewnętrznych managerów haseł to do większości serwisów będziesz mógł zalogować się tak samo szybko jak na Maku.

No a co z Windowsem? Windows 10 w marcu 2021r. to system, który chciałby, ale jeszcze nie może.

Wiele aplikacji dostępnych w zasięgu jednego kliknięcia jest już odświeżonych i podąża za stylem Fluent Design, jednak dwa kliknięcia wgłąb i oglądamy pozostałości po całej serii Windowsów z ostatnich 20 lat. Na szczęście w pierwszym tygodniu nie miałem jeszcze potrzeby zaglądania do edytora rejestrów, ale nawet tak kluczowe aplikacje jak Eksplorator Plików w trybie ciemnym wyglądają po prostu dramatycznie źle (z perspektywy tak dopracowanego systemu jak macOS czy iOS).

W kwestii software'u na pewno warto wspomnieć o aplikacjach dostępnych z poziomu Microsoft Store, w tym chociażby znakomitej alternatywy do Eksploratora o nazwie Files. Dzięki niej przeglądanie systemu plików w końcu wygląda jak coś na miarę 2021r.:

W kontekście całego wyglądu trzymam również kciuki za to co przyniesie końcówka roku, bo właśnie wtedy Microsoft planuje wdrożyć większe zmiany o nazwie kodowej Sun Valley.

Oczywiście wygląd to tylko jedna ze składowych całego systemu operacyjnego - poza nim powinniśmy też patrzeć na stabilność działania czy wsparcie dla zewnętrznych urządzeń. Zaczynając od drugiego punktu - tutaj problemów nie zauważyłem. Windows to ogromna baza sterowników powodujących, że prawdopodobnie każde urządzenie które masz obecnie przy sobie rozpoznasz na zasadzie "plug and play" i tak było również w moim przypadku. Drukarka, myszy i klawiatury bezprzewodowe, głośnik bluetooth czy nawe te wspomniane AirPodsy - wszystko paruje się z komputerem bez większych problemów.

Mówiąc z kolei o stabilności... no cóż - na razie nie wydarzyło się nic krytycznego, jednak Windows bardzo mocno stara się przypominać z jakiego systemu operacyjnego korzystam. Przykładowo, zaraz po zakupie urządzenia w sekcji "Aktualizacje" aktualizowało się lekko ponad 20 aplikacji, a równolegle instalowała się również najnowsza łatka do Windowsa która finalnie poprosiła o ponowne uruchomienie komputera. Pech chciał, że restart wymusiła inna aplikacja, więc Windows (już zaktualizowany), nie mógł przez dwa pierwsze dni rozpoznać, że wszystko jest na miejscu i ciągle prosił o restarty. Po osiemdziesięciu trzech tysiącach ponownych uruchomień w końcu zauważył, że nowa aktualizacja jest już na dysku

Rozrywka, praca i zadania dnia codziennego

Decydując się na nowego Zephyrusa wiedziałem co spłaci mi brak kamerki oraz przeszkody związane z migracją na Windowsa - miała to być wydajność zarówno w takich aplikacjach jak Figma czy DaVinci Resolve, ale też rozrywka w postaci gier które czekały na odpowiednią platformę. Po pierwszych dniach mogę stwierdzić, że nowy ASUS dowozi w obu tych obszarach.

Renderowanie nowego, 12-minutowego filmu na Przeprogramowanych zajęło mi trochę ponad półtorej minuty, natomiast GTA V które kilka lat czekało na swoją kolei działa niemal nieprzerwanie w 120fpsach na wysokich ustawieniach. Figma? VSCode? Synchronizacja plików? Bułka z masłem. Do tej pory nie udało mi się zawiesić działania w trakcie zadań do których przyzwyczaiłem się na MacBooku Pro.

Sytuacja na pewno będzie wyglądać nieco gorzej kiedy zacznę pracę z moimi programistycznymi projektami pobocznymi, bo wtedy - w wielu momentach - będę prawdopodobnie czytał takie komunikaty jak ten dotyczący nvma:

No cóż, Windows już od dawna nie jest wiodącym środowiskiem programistycznym (szczególnie dla front-endowców), ale jak na razie te podstawowe operacje - skonfigurowanie gita, przywrócenie pluginów do VS Code czy wrzucenie kilku pierwszych commitów do strony prywatnej - zrealizowałem bez większych problemów.

Jaki jest ASUS ROG Zephyrus G15?

No cóż - na to pytanie będę mógł szczerze odpowiedzieć za miesiąc lub dwa, jednak pierwsze dni to w zasadzie pełna zgodność z tym czego oczekiwałem.

Wiadomo, że Windows nie jest najbardziej stabilnym i spójnym systemem na rynku i w pierwszych dniach od razu można to zauważyć. Wiadomo, że UNIXowe funkcje trzeba wykonywać np. na WSL no i to również potwierdziły pierwsze minuty w konsoli. Wiadomo, że kamerka magicznie nie pojawi się nad ekranem, a Apple Pay nie zacznie być natywnie wspierane na Windowsie no i to również sprawdziło się w praktyce.

Wydaje się jednak, że będąc świadomym wszystkich ograniczeń Zephyrusa G15, trafił do mnie naprawdę solidny sprzęt (9/10 wg The Verge) który dodatkowo świetnie sprawdzi się w roli prywatnego centrum rozrywki. Filmy renderują się szybciej, aplikacje działają płynniej a Windows też jakiś taki ładniejszy niż kilka lat temu.

Jeśli szukasz alternatywy do MacBooka Pro (chociaż w czasach M1 to jeszcze trudniejsze niż wcześniej), to zdecydowanie polecam sprawdzić nadchodzące laptopy na Ryzenie i z kartami RTX z serii 30 - nie wiem czy akurat Zephyrus G15 będzie dla ciebie, ale już niebawem pojawią się na rynku Legiony 5 i 5 Pro które powinny być zdecydowanie bardziej przystępne cenowo.

Ja lecę testować dalej, a ciebie zapraszam do pozostawienia komentarza poniżej - jeśli chcesz zobaczyć więcej recenzji sprzetu na Przeprogramowanych to daj nam znać. Do zobaczenia niebawem!

6 wyselekcjonowanych linków co piątek na Twojej skrzynce

Co piątek rano dzielimy się sześcioma wartościowymi materiałami na dobry początek weekendu.

Dołącz do społeczności 2 tys. ambitnych programistów.

6 wyselekcjonowanych linków co piątek na Twojej skrzynce

Co piątek rano dzielimy się sześcioma wartościowymi materiałami na dobry początek weekendu.

Dołącz do społeczności 2 tys. ambitnych programistów.